Główny Gry Corsairs Legacy Corsairs Legacy: Naval Mission Aktualności Wspólnota Łączność
Игра Corsairs Legacy
pl
pl
de
en
es
fr
ja
ko
pt
ru
tr
ua
zh
To nie działo się w BURDELACH. Kirill Nazarenko o Black Sails
To nie działo się w BURDELACH. Kirill Nazarenko o Black Sails

The following material was prepared during development of the pirate life simulation game Corsairs Legacy by Mauris studio in order to popularize the marine theme in general and games about pirates in particular. You can follow the project news on our website, YouTube channel, and Telegram.

W tym artykule Kirill Nazarenko analizuje dom publiczny (burdel) w serialu „Black Sails”.

Cześć! Dzisiejszy temat jest dość pikantny. Zacznijmy od analizy tych odcinków serialu „Black Sails”, które poświęcone są najstarszemu zawodowi, czyli scenom w domu publicznym i scenom z „damami nocy”. Spróbujemy też przyjrzeć się ekonomii tego procederu w kontekście gospodarki wysp karaibskich na początku XVIII wieku.

Sam serial „Black Sails” bardzo mi się podobał, wizualnie robi dobre wrażenie, chociaż stroje kobiece należą raczej do drugiej połowy XVIII wieku niż do pierwszej. Ale w każdym razie zarówno męskie, jak i kobiece stroje mieszczą się w realiach XVIII wieku, co wcale nie jest takie częste w produkcjach filmowych.

Przypomnę, że mówimy o tym, iż w odcinkach 4–8 załoga piratów przejmuje burdel. Zabijają jego właściciela, a następnie fałszują akt kupna, który ma dowodzić, że zmarły sprzedał swój przybytek corsairs. Ale jest tu kilka „naciąganych” elementów.

To nie działo się w BURDELACH. Kirill Nazarenko o Black Sails

Kirill Nazarenko o „Black Sails”. Pirat Rackham z aktem kupna w rękach

Po pierwsze, dokument, który pirat-korsarz Rackham wręcza sutenerce tego burdelu w serialu „Black Sails”, nie jest aktem kupna nawet z zewnątrz.

Dokumenty prawne w XVIII wieku sporządzano na dość dużych arkuszach papieru, których format zbliżał się do A3, jeśli nie większy. Dlatego taki mały kawałek w formacie A5 trudno uznać za poważny akt kupna-sprzedaży.

Dodatkowo istniał jeszcze jeden poważny problem z aktem kupna — takie dokumenty musiały być poświadczone przez odpowiednie organy prawne. W Wielkiej Brytanii mogli to robić sędziowie pokoju lub notariusze, w kontynentalnej Europie – prawnicy, w Rosji – instytucje państwowe. W każdym przypadku dokument kupna musiał być urzędowo potwierdzony.

Można oczywiście założyć, że corsairs z serialu „Black Sails” znaleźli jakiegoś szemranego notariusza, który pomógł im sfałszować ten dokument. Ale w małych karaibskich miasteczkach populacja była niewielka, wszyscy znali wszystkich, więc stworzenie fikcyjnego notariusza byłoby praktycznie niemożliwe.

Dalej mam pewne wątpliwości co do wysokości udziału. Sutenerka mówi, że otrzymywała 3% od poprzedniego właściciela przybytku, co jest bardzo małą stawką. Natomiast 40%, które obiecuje Rackham, to już udział całkiem rozsądny.

Jeśli chodzi o ceny w tym przybytku w serialu „Black Sails”, jedna z dziewczyn mówi, że obsłużyła klienta za 5 piastrów, a inna oskarża ją, że prawidłowa cena tej usługi to 20 piastrów, więc pierwsza młoda dama albo ukryła część pieniędzy, albo z dobroci serca nie wzięła pełnej sumy. Najpierw zrozummy, czym w ogóle są piastry.

To nie działo się w BURDELACH. Kirill Nazarenko o Black Sails

Kirill Nazarenko o „Black Sails”. Piastry

Piastry to talary – nazwa szeroko używana w południowej Europie i Turcji, więc rzeczywista nazwa tej monety to talar. Talary zaczęto bić pod koniec XV i na początku XVI wieku w Czechach. Ich nazwa pochodzi od „Joachimsthal” – doliny św. Joachima (lub św. Eufima); „joachimsthaler” znaczy „moneta z doliny św. Joachima”.

Współczesny dolar to w istocie nic innego jak talar, tylko z nieco zmodyfikowaną nazwą. Moneta ta była dość ciężka – zawierała około 27 g czystego srebra, a jej średnica wynosiła około 5 cm, była więc całkiem masywna. Piastry same w sobie były bardzo piękne: na awersie zwykle umieszczano profil króla. Medalierstwo w XVI–XVII wieku stało na bardzo wysokim poziomie, a dla monarchów umieszczenie swojego wizerunku na monecie było jednym z najważniejszych środków propagandy.

W czasach, gdy nie było Internetu, telewizji, radia ani gazet, ludzie dowiadywali się, kto rządzi ich krajem, z dwóch głównych źródeł: z dekretów wywieszanych na placach lub odczytywanych przez heroldów, ale głównym źródłem wiedzy o władcy była moneta.

Czyli każdy, kto brał do ręki srebrną monetę, rozumiał, że danym krajem rządzi właśnie ten król, którego portret widzi i którego imię jest wypisane wokół wizerunku. Na rewersie talara mogły być różne przedstawienia, ale bardzo często wartości nominalnej w ogóle nie zaznaczano aż do XVIII wieku, bo rozmiar i materiał monety były wystarczającą informacją.

Tak na marginesie: fakt, że we współczesnej Anglii wciąż wybija się monety o różnych kształtach, wynika z tego, że kiedyś kształt monety był jednym z głównych źródeł informacji o jej wartości, a nominału nie zapisywano na niej. Na talarze nie było nominału, więc monetę nazywano różnie. W Rosji mówiono na nią „jefimok”, we Francji „écu”, w Hiszpanii – „escudo”.

Sam talar był dużą monetą i żeby wyobrazić sobie jego siłę nabywczą, podajmy kilka przykładów. Załóżmy, że żołnierz w XVII wieku otrzymywał 12 talarów rocznie. Jasne, że po pierwsze chodzi o niższy stopień, a po drugie żołnierz dostawał też mundur i wyżywienie, mieszkał w koszarach lub kwaterze, co też trzeba uwzględnić. Niemniej 12 talarów rocznie to była jego gotówka.

Jeśli weźmiemy pensję oficera, to młodszy oficer mógł dostawać do 300 talarów rocznie, czyli 25 talarów miesięcznie. W takiej sytuacji można było pójść raz w miesiącu do dziewczyny lekkich obyczajów na sesję za 5 talarów, ale 20 talarów za jedno spotkanie to już kompletne wariactwo.

To nie działo się w BURDELACH. Kirill Nazarenko o Black Sails

Kirill Nazarenko o „Black Sails”. Scena w burdelu

Jeśli jedna sesja kosztowała 20 talarów i jeśli dziewczyny zatrzymywały co najmniej 25% tego, co zarobiły from the corsairs' money, oznaczałoby to, że za jednego klienta otrzymywały 5 talarów. To musiał być człowiek niezwykle bogaty. Być może istniały prostytutki tej klasy, ale nazywano je inaczej – były raczej utrzymankami zamożnych i wpływowych ludzi.

Jeśli spojrzymy na inne zawody, to na przykład marynarz w Wielkiej Brytanii, w flocie wojennej lub handlowej, otrzymywał rocznie 60–80 piastrów, ale tylko wtedy, gdy był w rejsie. Jeśli spędzał część roku na lądzie, dostawał mniej. We Francji marynarz dostawał około 25 talarów rocznie, ale miał zapewnione wyżywienie.

Jeśli weźmiemy dochody rzemieślnika, powiedzmy szewca lub krawca z małym warsztatem, który pracował z rodziną, jego roczny dochód mógł wynosić 200–300 talarów. Nie mógł jednak przeznaczyć całej tej kwoty na siebie i rodzinę, bo część musiał wydać na materiały, oświetlenie warsztatu, narzędzia itd.

To nie działo się w BURDELACH. Kirill Nazarenko o Black Sails

Kirill Nazarenko o „Black Sails”. Rzemieślnicy i kupcy XVIII wieku

Możemy też spojrzeć na ceny żywności. Za jeden talar można było kupić bochenek białego chleba, około kilogram boczku, kufel piwa, pieczonego kurczaka, prosię oraz coś na przystawkę – i jeszcze trochę zostało. Taki zestaw mógł wyżywić 3–4 osoby, więc talar był naprawdę poważnymi pieniędzmi. Myślę, że jeden talar w zupełności wystarczyłby za usługi dziewczyny, nawet jeśli była naprawdę „dobrą profesjonalistką”.

Jeśli chodzi o ubrania, można było całkowicie ubrać zawodowego marynarza w solidną, wysokiej jakości odzież za około 6–7 talarów. W zestaw wchodziły koszula, spodnie, pończochy, buty, kapelusz, chusta na szyję oraz dwa kaftany typu „bastroga”: lżejszy lniany pod spodem i wełniany na wierzchu. Były to nowe, trwałe ubrania, które mogły służyć właścicielowi przez kilka lat.

Jeśli mówimy o ubraniach z kolorowego sukna lub aksamitu, ich koszt był znacznie wyższy. Przypomnę, że komplet z kaftanem, spodniami i kamizelką z sukna średniej jakości mógł kosztować 20–25 talarów. Jeśli jednak był to zestaw z aksamitu, a aksamit w tamtych czasach tkano wyłącznie z jedwabiu i kosztował nawet 20 razy więcej niż sukno, to kaftan, kamizelka i aksamitne spodnie mogły kosztować około 500 talarów. Osobą w takim stroju mógł być tylko generał, admirał, minister lub bardzo bogaty kupiec.

Przy okazji przypomnę, że na początku XVIII wieku wojsko w Europie nie miało jeszcze jednolitych mundurów, więc nawet generałowie nosili bardzo zróżnicowane stroje. Europejscy admirałowie i oficerowie marynarki otrzymali mundury jeszcze później – jeśli oficerowie wojsk lądowych w latach 10–20 XVIII wieku, to oficerowie marynarki dopiero w latach 50–80 XVIII wieku.

Na początku stulecia odróżnienie władcy od zwykłego marynarza po samym wyglądzie było więc dość trudne i trzeba było uciekać się do dodatkowych elementów, takich jak szarfy oficerskie noszone na pasie lub przez ramię. W Anglii czerwona jedwabna szarfa miała tak duże znaczenie, że była znakiem rozpoznawczym oficera.

To nie działo się w BURDELACH. Kirill Nazarenko o Black Sails

Kirill Nazarenko o „Black Sails”. Ubrania oficerów i szarfa oficerska

Żołnierza można było rozpoznać po wyposażeniu. Jeśli miał na sobie torbę na ładunki, przy boku szablę, a w rękach karabin z bagnetem, było jasne, że to żołnierz.

Nie należy się temu dziwić: wszelkie potyczki zbrojnych oddziałów aż do początku XVIII wieku zaczynały się od próby wywołania przeciwnika i ustalenia, po której stronie stoi. Dlatego w każdej armii istniało hasło bojowe zwane „hasłem” („password”). Było to tajne słowo służące do zwrócenia się do wartownika, by ten zrozumiał, że ma do czynienia ze „swoim”.

Odszedłem daleko od frywolnego tematu, od którego zaczęliśmy. Podoba mi się jednak, że burdel w serialu „Black Sails” pokazany jest jak południowy dom z otwartym dziedzińcem pośrodku, z drewnianą galerią prowadzącą na piętro. Normalne domy mieszkalne na Karaibach w tamtym czasie, jeśli były duże, wyglądały właśnie w ten sposób – wszystkie pokoje wychodziły na dziedziniec, wejście prowadziło z ulicy do środka, a zewnętrzna ściana domu mogła być prawie ślepa.

W ten sposób rozwiązywano kilka problemów naraz: dom był chroniony przed upałem i promieniami słońca, a po zamknięciu bramy prowadzącej na dziedziniec można było ukryć się przed niechcianymi gośćmi. Tego typu domy pojawiły się już w starożytnej Grecji i z powodzeniem przetrwały do dziś w Hiszpanii, na włoskiej prowincji i w Portugalii. To naprawdę miłe, że scenografowie zbudowali taki dziedziniec, a twórcy filmu dobrze go wykorzystali.

To nie działo się w BURDELACH. Kirill Nazarenko o Black Sails

Kirill Nazarenko o „Black Sails”. Otwarty dziedziniec z drewnianą galerią

Jeśli chodzi o wyposażenie wnętrz i ogólny styl tego burdelu w serialu „Black Sails”, mamy tam miszmasz różnych epok. Na przykład jaskrawo różowe parasolki z dużą liczbą żeber, które pojawiają się w ósmym odcinku, są chińskimi lub japońskimi parasolkami, które weszły do mody dopiero w drugiej połowie XIX wieku i raczej nie mogły istnieć w XVIII wieku.

Z kolei małe marmurowe stoliki na metalowej nodze, przy których siedzą goście, również najpewniej pochodzą z drugiej połowy XIX wieku. Wydaje mi się, że w XIX wieku, szczególnie na początku, w karaibskiej prowincji drewniane stoły wyglądałyby znacznie bardziej naturalnie. Wszystko to razem daje ciekawy, ale anachroniczny obraz.

Warto zwrócić uwagę na jedno bardzo trafne spostrzeżenie w serialu „Black Sails” – dziewczyna, która tłumaczy się, że zarobiła tylko 5 piastrów, a nie 20, przysięga na „ciało Pana” – jest wyraźnie katoliczką. To typowo katolicka przysięga, ponieważ samo święto „Bożego Ciała” („Corpus Christi” – święto Ciała Pańskiego) zostało wprowadzone przez papieży w XVI wieku, w okresie reformacji, jako jeden z elementów odnowy Kościoła katolickiego. Protestant nigdy nie przysięgałby na „ciało Pana”.

Oczywiście w tamtej epoce w Europie istniało wiele regionów mieszanych, gdzie współistnieli katolicy i protestanci, nawet w krajach, które dziś znów są wyraźnie katolickie, jak Węgry czy Polska. W XVI–początku XVII wieku liczba protestantów była tam całkiem duża, a w Czechach stanowili oni wręcz większość. Ostatecznie jednak Kościołowi katolickiemu udało się odzyskać te obszary.

Jeśli chodzi o Wielką Brytanię, trwała tam walka z katolicyzmem, ale katolicy wciąż byli obecni w brytyjskim społeczeństwie. W Irlandii stanowili większość. Nawet w Holandii, uważanej za bastion protestantyzmu, katolicka mniejszość nadal istniała. W krajach takich jak Hiszpania, Portugalia i Włochy życie protestanta było prawie niemożliwe – podejmowano przeciw nim bardzo surowe środki. Ponieważ jednak akcja serialu rozgrywa się w Nassau, będącym posiadłością niderlandzką, katolicy mogli tam jeszcze jakoś funkcjonować, i jedna z młodych kobiet w tym burdelu jest ewidentnie katoliczką.

Obecność kobiet o różnym kolorze skóry w tym domu publicznym jest również interesująca, bo widać, że twórcy serialu starają się pokazać „równość” ludzi o odmiennym pochodzeniu wśród pracownic tej instytucji.

To nie działo się w BURDELACH. Kirill Nazarenko o Black Sails

Kirill Nazarenko o „Black Sails”. Czarnoskóra dziewczyna

Myślę jednak, że jakość „kontyngentu” pracującego w tym przybytku jest mocno wyidealizowana. Wszystkie panie są młode i bardzo atrakcyjne, ale obawiam się, że w rzeczywistości byłyby dla współczesnego oka znacznie mniej „powabne”. Poza tym standardy kobiecego piękna mocno się zmieniły.

Współczesny ideał pojawił się dość późno, po II wojnie światowej, natomiast w XVIII wieku uważano, że piękna kobieta to kobieta pulchna, duża, silna i postawna.

To nie działo się w BURDELACH. Kirill Nazarenko o Black Sails

Kirill Nazarenko o „Black Sails”. XVIII-wieczny ideał kobiecego piękna

W tamtym czasie bardzo ceniono jasną, wręcz bladą cerę, więc najmniejsza opalenizna była odbierana jako znak niskiego pochodzenia, a osoby o ciemnej skórze na starcie przegrywały. Parasol jako kobiecy rekwizyt pojawił się właśnie dlatego, że opalanie się nie było mile widziane i uważano je za szkodliwe. Biała skóra była bardzo poważanym atrybutem, więc pod tym względem murzynki w takim burdelu byłyby w ogromnie gorszej sytuacji. Oczywiście mogły tam pracować, ale raczej na bardzo niskich pozycjach i za niewielkie stawki.

Pod tym względem serial „Black Sails” nieco „grzeszy”, podobnie jak w kwestii brody u mężczyzn i wyglądu corsairs. Już mówiłem, że broda była na początku XVIII wieku dla mężczyzny prawie nie do pomyślenia, a jednak wielu bohaterów filmu nosi okazałe brody.

Krótka męska fryzura także była wówczas praktycznie niemożliwa. Tylko ci, którzy ciągle nosili peruki lub czapki, mogli ściąć włosy na krótko lub ogolić głowę. Na początku XVIII wieku za oznakę męskiego piękna i zdrowia uważano raczej długie włosy. Mówi się, że Ludwik XIV „wynalazł” perukę, gdy zaczął łysieć, a łysina uchodziła za niezwykle nieprzyjemną przypadłość i należało ją skrupulatnie ukrywać.

Przyjrzyjmy się teraz środowisku, w jakim funkcjonowały te przybytki, od których zaczęliśmy opowieść, w serialu „Black Sails”. Instytucje te istniały oczywiście w miastach, ale miasta Karaibów były niewielkie.

Port Royal na Jamajce, stolica brytyjskich posiadłości, liczył u szczytu rozwoju w latach 80. XVIII wieku około 5 000 mieszkańców. Było tam około 1000 domów, a znaczną część ludności stanowił garnizon.

Rzemieślnicy również stanowili sporą część populacji, ponieważ nie istniała jeszcze produkcja przemysłowa, a wszystkie rzeczy – ubrania, buty, sprzęty domowe, uprząż, broń – wykonywali jacyś rzemieślnicy. Tkaniny sprowadzano z Europy.

Ubrania Europejczyków szyto głównie z lnu i sukna. Bawełna dotarła już do Europy, ale była bardzo droga, a rozwój archipelagu karaibskiego był jednym z czynników, które ją potaniały. Bawełnę zaczęto tam uprawiać, a w XVIII wieku bawełniane tkaniny stopniowo weszły do powszechnego użytku.

Na początku stulecia używano jednak przede wszystkim lnu. Można było z niego tkać cienkie tkaniny, ale sam len rósł tylko w Europie. Podobnie sukno wyrabiano w Europie. Na wyspach karaibskich hodowla owiec nie była szczególnie rozwinięta, więc tkaniny trzeba było sprowadzać, a ubrania szyto na miejscu. Dlatego musieli tam być krawcy i szewcy.

Wszyscy ci ludzie byli raczej ubodzy, ponieważ na początku XVIII wieku praca ludzka była bardzo nisko wyceniana. Jeśli kupowało się jakiś przedmiot – ubranie, buty, broń, meble – to około 90% ceny stanowił koszt materiału, a tylko 10% – płaca rzemieślnika. Oczywiście w przypadku biżuterii udział pracy mógł być trochę większy, ale z kolei materiał – złoto, kamienie szlachetne – był tak drogi, że nawet praca znakomitego nadwornego jubilera rzadko kiedy była warta więcej niż te 10% wartości przedmiotu.

Jeszcze raz podkreślę, że ci, którzy pracowali fizycznie, zajmowali w mentalności ludzi XVIII wieku bardzo niską pozycję społeczną. Za szlachetnego uważano tylko tego, kto nie pracuje fizycznie. W tym sensie corsairs, mimo swojego niskiego pochodzenia, mogli uważać się za wybranych, niemal szlachciców, ponieważ niczego nie „wytwarzali rękami” – utrzymywali się z rabunku.

To nie działo się w BURDELACH. Kirill Nazarenko o Black Sails

Kirill Nazarenko o „Black Sails”. Kapitan Flint, John Silver i inni piraci

Nawet handel w niektórych kręgach uważano za zajęcie kompromitujące dla hiszpańskiego szlachcica. W Anglii jednak poglądy na ten temat uległy już zmianie. We Francji szlachta wolała wciąż służyć królowi, niż handlować czy osobiście zarządzać swoimi majątkami.

Jeśli spojrzymy na rzeczywiste przepływy pieniędzy, które przechodziły przez Karaiby, to oczywiście omijały kieszenie rzemieślników i drobnych kupców mieszkających w miastach. Najcenniejszymi towarami, jakie produkował region karaibski, były cukier, kawa i indygo (niebieski barwnik pozyskiwany z roślin).

Produkowano je na plantacjach ciągnących się poza miastami. Pracowali tam sprowadzani z Afryki czarni niewolnicy, którzy byli własnością naprawdę bogatych ludzi. Jednocześnie statki kupieckie żeglowały po trójkątnej trasie, zwanej „trójkątnym handlem”: z Europy do Afryki, gdzie kupowano niewolników, następnie przewożono ich na Karaiby i sprzedawano, a w zamian kupcy nabywali cukier, kawę, indygo i kakao, które z kolei wieźli z powrotem do Europy i sprzedawali. Cykl się powtarzał.

Równocześnie towary sprowadzane z Europy na Karaiby były dość drogie, ponieważ statki musiały płynąć z ładunkiem najpierw do Afryki, potem mijać Wyspy Kanaryjskie i dopiero stamtąd kierować się na Karaiby – często bez niewolników na pokładzie, ale nadal z pełnym ładunkiem towarów. Koszty transportu europejskich dóbr były więc wysokie.

Co ciekawe, jeśli spojrzymy na wyczyny corsairs, bardzo rzadko czytamy lub słyszymy o tym, by piraci zdobyli statek z niewolnikami. Niewolnicy byli „towarem łatwo psującym się” i trzeba ich było sprzedać w ściśle określonym miejscu i szybko. Wymagało to bardzo dobrze zorganizowanej sieci handlowej.

Naturalnie corsairs mieli ogromne trudności ze sprzedażą takiego „towaru”. A jeśli myślicie, że handlarze niewolników sami chwytali nieszczęsnych Afrykanów na wybrzeżu Afryki, to bardzo się mylicie. Na początku XVIII wieku zachodnie wybrzeże Afryki było całkowicie opanowane przez silne afrykańskie państwa stworzone przez plemiona nadbrzeżne, które uczyniły z handlu niewolnikami przemysłową gałąź gospodarki.

To nie działo się w BURDELACH. Kirill Nazarenko o Black Sails

Kirill Nazarenko o „Black Sails”. XVIII-wieczna mapa zachodniego wybrzeża Afryki

Nie należy też myśleć, że gdzieś w Dahomeju można było kupić niewolników za „garść paciorków”. Nie. Dahomejczycy chcieli muskietów, prochu i żelaza, ponieważ budowali silną armię, wzmacniali swoje państwo i używali niewolników jako „waluty”. Oczywiście nie sprzedawali własnych współplemieńców, ale jeńców wojennych. Świadomie zapuszczali się w głąb lasu deszczowego, napadali na bardziej „prymitywne” plemiona i sprzedawali pojmanych ludzi handlarzom niewolników. Taka sytuacja utrzymywała się aż do końca XVIII wieku.

Dopiero w XIX wieku Europejczycy zaczęli faktycznie zajmować wybrzeża Afryki. Wcześniej mieli jedynie faktorie handlowe na wybrzeżu, które istniały w dużej mierze dzięki dobrym kontaktom i przyjaznym relacjom z afrykańskimi władcami, widzącymi wyraźne korzyści z obecności europejskich kupców na ich ziemiach.

Przenieśmy się znów na Morze Karaibskie, do tego przytulnego dziedzińca, który widzimy w kilku odcinkach „Black Sails”. Zastanówmy się, co mogli jeść goście takiego „wesołego” miejsca. Teoretycznie można było kupić każdy rodzaj wina i jedzenia z Europy, ale pytanie brzmi: za jakie pieniądze?

Jeśli mówimy o budżetowych posiedzeniach przy stole, jako alkohol można było zaproponować rum. Rum stał się wizytówką archipelagu karaibskiego. Powstawał z trzciny cukrowej, a dokładniej z soku wyciskanego z jej łodyg. Sok fermentował i można go było pić jako słaby alkohol, ale po destylacji otrzymywano trunek o mocy 25–30 stopni i całkiem przyjemnym smaku. Do dziś Brazylia i Wyspy Kanaryjskie produkują miodowy rum.

Na archipelagu karaibskim było sporo mięsa, ponieważ ludność była stosunkowo nieliczna, a pierwsi osadnicy – bukanierscy myśliwi – polowali na byki na wyspie Hispaniola (Haiti).

Hiszpanom się to nie podobało i zaczęli ścigać bucanierów, a potem część z nich została corsairs. Mięsa było sporo, ale zwykle je wędzono lub solono, bo nie znano wielu innych metod długotrwałego przechowywania. Świeże mięso było oczywiście droższe.

To nie działo się w BURDELACH. Kirill Nazarenko o Black Sails

Kirill Nazarenko o „Black Sails”. Przyrządzanie mięsa na Karaibach

Jeśli chodzi o chleb, był on na Karaibach towarem drogim, ponieważ nie uprawiano tam pszenicy, a Europejczycy jedli już wówczas biały chleb. Chleb żytni jadano tylko na wschodzie i północy Europy. Zboże sprowadzano na archipelag karaibski z Europy, przynajmniej na początku XVIII wieku.

Tańszą alternatywą były placki ryżowe, bo ryż zaczęto uprawiać na wyspach przede wszystkim w celu wyżywienia lokalnej ludności. Z owsianką sytuacja była podobna jak z pszenicą.

Owsianka, najtańsza kasza, była w Europie podstawowym pożywieniem najbiedniejszych chrześcijan, ale po przewiezieniu do Ameryki stała się produktem drogim i trudniej dostępnym niż w Europie. W każdym razie za niewielkie pieniądze można było liczyć na mięso i rum, a jeśli mieliśmy więcej gotówki, mogliśmy zamówić coś dodatkowego.

Bardziej „ucywilizowane” były kolonie hiszpańskie. Na przykład na Kubie mieszkała już dość gęsta populacja, a gospodarka była poważniejsza. W XVIII wieku Hiszpanie na Kubie rozwijali stocznie wojenne. Większość hiszpańskich okrętów w XVIII wieku budowano właśnie tam.

Kolonie innych krajów europejskich nie mogły się pochwalić przedsiębiorstwami przypominającymi przemysł w naszym rozumieniu. Podstawą gospodarki były plantacje. Ale był to bardzo lukratywny biznes. Dla przykładu, w połowie XVIII wieku jedna trzecia dochodów skarbu francuskiego pochodziła z wyspy Gwadelupa z jej plantacjami cukru i kawy. Nic dziwnego, że właśnie na te przepływy towarów i pieniędzy polowali corsairs. Jednocześnie niewielka liczba mieszkańców miast karaibskich mogła nawet sprzyjać piratom, zwłaszcza jeśli nie były to miasta hiszpańskie, lecz brytyjskie, francuskie czy holenderskie. Często korzystali oni na obecności piratów, bo to właśnie tam piraci „przepuszczali” swoje łupy. Niewielu corsairs zgromadziło dość bogactwa, by wrócić do Europy i żyć tam z procentów.

Dlatego, gdybyśmy zeszli na ląd z corsairskiego okrętu, a w kieszeni brzęczałoby 20–30 piastrów otrzymanych po podziale kolejnego łupu, z pewnością przyjęto by nas z otwartymi ramionami. Mogliśmy bawić się przez parę tygodni, odwiedzać „specjalne” przybytki, kupić nowe ubrania. Potem jednak znów przyszłyby dni pracy – trzeba byłoby wypłynąć w morze i ograbić następne statki kupieckie.

Mamy nadzieję, że ten artykuł okazał się dla Ciebie przydatny!

Dowiedz się więcej o projekcie Corsairs Legacy - Historical Pirate RPG Simulator i dodaj grę do listy życzeń na jej stronie Steam.

Nowa gra o piratach jest już na platformie Steam

Kup na